![]() |
![]() | Jimmy Jim Rollins | ![]() |
Jimmy
Dopiero zaczynam
![]() |
![]() |
Przeżycia człowieka nieodpowiedzialnego.
|
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |

![]() | ![]() |
Jimmy
Dopiero zaczynam
![]() |
![]() |
Jimmy lat 19
- No dobra, to kto dzisiaj ma towar? - zapytał Kris - Umawialiśmy się ciołku, że każdy martwi się o siebie, zapomnaiłeś? - warknął Jack Jimmy wyjął z torby diwe paczuszki. Rzucił jedną Krisowi. - Dzięki stary, na ciebie zawsze można liczyć! - Kupisz mi dobrą whisky, cieloku! - zaśmiał się Jim. - No to chłopaki, niech świat się zarumeni! - krzyknął Frank. Odlecieli. Trzy godziny później - Cześć rodzinka wróciłem! - krzyknął Jimmy, który niewiadomo jakim cudem zatoczył się do domu. - Znowu piłes, Jim? - spytała matka, któa siedziała w kuchni. Nie widziała go. Jednak ojciec wyszedł i przydusił syna do ściany. - Do pokoju, żeby matka cię takim nie widziała! Jak śmiesz nam coś takiego robić? Jak śmiesz, Jim? Na góre, jazda! Jim zaśmiał się mu w twarz. - Jak śmiałeś bzykać się z Carmen, co? Dostał siarczysty policzek. Poszedł do siebie. Trzy tygodnie wcześniej... - Carmen, co się stało? Kochanie, powiedz... - Jimmy chwycił dziewczynę za ramiona. - Nie. Nic ważnego Jim. Wiesz, że bardzo cię kocham? - No jasne, że wiem. Ja ciebie też bardzo kocham i dlatego mnie możesz powiedzieć wszystko... Podstawą dobrego, udanego związku jest zaufanie, pamiętasz? - Uprawiałam seks z Twoim ojcem. - powiedziałą prosto z mostu. Spoliczkował ją. Odszedł. Kupił towar i spotkał się z kumplami. Wziął pierwszy raz. Carmen... ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Jimmy
Dopiero zaczynam
![]() |
![]() |
Jimmy lat 19
- Widzisz tę laskę Jim? - Kris spojrzał na niego z uśmiechem i pokazał kiwnięciem głowy idącą dziewczynę. Jim nie mógł od niej oczu oderwać. - Uczy się tutaj? - spytał Krisa - No. Jest od nas rok młodsza. Niezła dupa, co? - Tak, stary. Niezła... Kolejna przerwa - Hej, jestem Jimmy, a ty? - nie wytrzymał musiał do niej podejść. - Karen, miło Cię poznać Jim. Wybacz, śpieszę się na lekcję. Do zobaczenia. Mrugneła do niego i znikła na końcu korytarza. Wieczorem - Tak, słucham? - Jim podniósł słuchawkę i wlepił wzrok w telewizor. - Dzień dobry, jest Jimmy? - w słuchawce odezwał się kobiecy głos - Przy telefonie... - mruknał bez entuzjazumu i nie odrywał oczu od programu telewizyjnego - O, hej, Jimm. Tu Karen, chciałam zapytać co robisz, może... Poszlibyśmy gdzieś wieczorem, teraz naprzykład... W szkole nie zdąrzyliśmy pogadać... I pomyslała... - Wjadę po ciebie za dziesięc minut, podej mi adres. Chwila przed wyjściem. - Gdzie ja włozyłem te woreczki... - Jimmy w panice szukał woreczków po szufladzie. Wyrzucił wszytko, wpadł prawie w furie. Zadzwonił telefon. - Czego Jack? - zapytał - Wpadnij dzisiaj, użadzamy impreze. Wez jakąs laskę, o ile taką posiadasz. - zasmial sie do słuchawki Jimmy w tym momenice znalazł zgubę. - Aha, za dwie godziny będę. Cya. Rozłączył się i pognał do samochodu. W domu Karen - Spóżnianie się jest w wielkim stylu, tak? - spytała dziewczyna która siedziałą na schodach. - Wybacz. Szukałem czegoś. - potargał ręka włosy i dodał - To teraz na kolacje, a później na genialną impreze, pasuje? - zapytał z uśmeichem - Bardzo. - zarumieniła się. Poszli razem do samochodu. W restauracji - Smakuje? - zapytał Jimmy - Mhm. Bardzo. Co zamierzasz robić po szkole? - Nie wiem, Karen. A ty? - Chcę zostać filmowcem. Będę reżyserem, albo aktorką. Nie wiem. Ciągnie mnie do filmografii. - Fajnie. Będę mógł cię oglądać do woli na szklanym ekranie... - rozmarzył się. Ona się zaśmaiła. - A co lubisz robić? "Palić, pić, ćpać. " to lubił robić . Tylko jej teraz tego nie powie. Dowie się wieczorem. - Nie wiem, może... Kiedyś lubiłem bilogie, chemie... - westchnał, nie miał ejszcze planów. - To może medycyna. - powiedziała. - Za dużo nauki. - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem. - Jeśli chcesz do czegoś dojść, musisz się starać. - powiedziała i spojrzała mu w oczy. Na imprezie - Wszyscy, to ejst Karen. Karen, to są wszyscy. Jimmy przedstwił dziewczynę. Karen nie miała uśmiechniętej miny. Wszędzie dym papierosowy. Stare, puste lub pełne, albo do połowy opróznione butelki po alkoholu. I gdzieniegdzie woreczki z białym proszkiem. - Co to ejst? - zapytał cicho Jimma i wskazała na narkotyk. - Hera. Albo koka. Tak jest ekstaza. Najlpesza na takie imprezy - pokazał na białe tabletki. - Amfa się pewnie skończyła... - dodał ze smutkiem. - Bierzesz? - zapytała - No. Mam też inne wady. Kocham alkohol i ubóstwiam papierosy. - uśmiechnął się do niej. - Usiadź, zaarz ci pokaże, że to nie takie starszne... - Nie. - wyrwała rękę. - Jesteś taki jak oni. Jak mi powiedziałeś ze ejstes dobry z bilogii i chemii pomyslalam, no porsze, wykształcony chłopak. Myliłam się. Wychodzę. - powiedziała ze łzami w oczach - Odwiozę cię... zaproponował/ - Nie! - wybiegła. Karen ![]() |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
aaa4
Dopiero zaczynam
![]() |
![]() |
nie dlugo, az wreszcie do drzwi zapukala pyzata pokojowka. Dziewczyna szeroko otwartymi oczami rozejrzala sie po pokoju, zapominajac nawet o tym, zeby dygnac przed Mina.
Sluzebnica nie tracila czasu na ruganie dziewczyny. Nie do niej nalezalo szkolenie nie swojej sluzby. Odezwala sie do niej powoli i wyraznie, tak by sluzaca zrozumiala dobrze, o co jej chodzi. -Potrzebuje dzbanka kakao i koszyka wczorajszego chleba. Jesli nie macie wczorajszego, moze byc dzisiejszy, ale musi byc chrupiacy. Potrzebuje rowniez dzbanka mleka oraz wszystkiego, co tu napisane. Dziewczyna wziela kartke do reki i spojrzala na nia, ale pokrecil |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | na | ![]() |
aaa4
Dopiero zaczynam
![]() |
![]() |
-Nie powinnismy w ciebie watpic, pani. Prosze o wybaczenie.
Mina przygladala sie im ze spokojem, a jej mysli juz pobiegly w kierunku niewidocznego na razie opiekuna, probujac go rozgryzc. Wiele do nauki i jeszcze wiecej do zrobienia. Usmiechnela sie. -Czasami - powiedziala - tak mnie tez nazywaja. Kiedy sobie poszli, Mina jeszcze raz rozejrzala sie po pokoju. Nawet niewprawny obserwator z latwoscia moglby zauwazyc, ze pomimo zewnetrznego zbytku brak w nim bylo prawdziwego szczescia. Kiedys prawdopodobnie w tym pokoju mozna bylo znalezc odpoczynek i spokoj, lecz ktos -zapewne jej opiekun - zrobil, co mogl, by wywrocic do gory nogami wszystko to, co mogloby zapewniac chocby odrobine komfortu. Rozumiala jego odczucia. Jednakze jej wlasna przeszlosc liczyla sie tylko o tyle, o il |
|||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy
|
![]() |
![]() | Jimmy Jim Rollins | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.