Forum LOST ~ ADVENTURE Strona Główna


LOST ~ ADVENTURE
Pobaw się w 'innego'.. lub rozbitka, jak wolisz xD
Odpowiedz do tematu
Nicolas Miller
Nicolas
Niespokojna dusza


Dołączył: 18 Lut 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nicolas ma 28 lat, sobota 8.00

-Cześć Meg-przywitał się z byłą żoną
-Cześć-pocałowała go w policzek-wejdziesz?
-Nie mogę, idziemy dziś do ZOO-uśmiechnął się
-Tatuś!-z kuchni wybiegła mała 6-letnia dziewczynka i rzuciła mu sie na szyję
-Ooo kochanie! Jak Ty urosłaś!
-Tato, zawsze tak mówisz-wyszczerzyła do niego zęby
-Odwiozę ją wieczorem-powiedział-co chcesz zobaczyć najpierw?małpy czy słonie?-zwrócił sie z uśmiechem do córki
-Tatusiu, przecież wiadomo, że słonie, małpy już widziałam...-odpowiedziała oburzona dziewczynka. Nicolas zaśmiał się.
-Bawcie się dobrze-dodała Megan na pożegnanie


tego samego dnia, sobota 21.00

-Mamusiu! Wiesz jak było fajnie!-krzyczała juz od progu mała-zobaczyliśmy słonie, zebry, strusie i te.. te..żyrafy! Miały taką długą szyję!-zaczęła opowiadać z zachwytem
-Świetnie, a teraz może pójdziesz spać Su? Jutro mi wszystko opowiesz,dobrze?
-Dobrze...dobranoc tatusiu!-cmoknęła go w policzek
-Dobranoc Su
-Kładź się już,ja zaraz do ciebie przyjdę-powiedziała jeszcze Meg do córki, mała po chwili poszła do pokoju
-Może zostaniesz na kawę?
-Nie mogę Meggi-uśmiechnął się
-Jesteś niesamowity, Susan zawsze wraca zachwycona z waszych spotkań, jest chyba najszczęśliwszym dzieckiem świata, mając takiego tatę
-I taką mamę, trzymaj się Meggi-cmoknął ją w czoło
-Szkoda, że nam nie wyszło Nicolas...
On tylko się uśmiechnął
-Dobranoc-powiedział i wyszedł, nie zdążył wsiąść do samochodu, zadzwoniła komórka
-Nicolas Miller-odebrał
-Przepraszam że dzwonię tak późno, jednak to ważna sprawa, kapitanie Miller, musi pan jutro zgłosić się do siedziby...
-W jakiej sprawie?
-Wszystko panu wyjaśnimy na miejscu
Nicolas odłożył słuchawkę

****
niedziela, 7.30

-Kapitanie-skinął głową jakiś mężczyzna
-Daj spokój Brian, co jest grane?
-Nie jest dobrze Nicolas...
-Dowódca u siebie?
-Yhym-przytaknął Brian-czeka
Nicolas wszedł bez pukania
-Oo kapitan Miller, nie spodziewałem się pana tak szybko, niech pan siada
-O co chodzi?-zapytał od razu, nie siadał.
-Wojna kapitanie, na wschodzie, nie udało się jej uniknąć...
-co ja mam z tym wspólnego? Mam 6-letnie dziecko, nie pojadę na wojnę
-Wielu ludzi już straciło życie...liczymy na pana...

****

wtorek 12.40

-Kotku,tatuś musi wyjechać na jakiś czas...-powiedział do małej Susan
-Ale dlaczego tatusiu?nie chcę żebyś wyjeżdżał...
Przytulił ją
-Susi, pójdziesz do kuchni?Tatuś zaraz przyjdzie-uśmiechnęła sie mama, dziecko przytakneło i wyszło
-Musisz?-zapytała
-Tak wyszło Meggi, nic na to nie poradzę...niedługo wrócę-uśmiechnął się do Meg-będę dzwonił, pisał, będzie w porządku, nic sie nie martw
-Jak mam się nie martwić skoro ojciec mojego dziecka jedzie na wojnę?
-Tatusiu!!-z kuchni rozległo sie wołanie
-Już idę kochanie-zawołała Nicolas nie odrywając wzroku od Meg, po chwili ruszył do kuchni
-Tatusiu zobacz co narysowałam!
-Piękne, a co to jest?-odparł obracając kartkę z rysunkiem na wszystkie strony
-Jak to?nie widzisz?
-Nie no widzę...to jest drzewo...
-Tatusiu to nie jest drzewo! To jest żyrafa! A to?
-małpa?
-Słoń!
-wiedziałem,tak tylko żartowałem-zaśmiał się


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nicolas Miller
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu